Dodaj swój komentarz
Treść*:
Podpis*:

* - pola obowiązkowe
   
Geoblog.pl    pkozlowski    Podróże    THE GAP    Niezły odlot
Zwiń mapę
2009
17
maj

Niezły odlot

 
Peru
Peru, Arequipa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19586 km
 
Wyjazd. Cieszę się, że nareszcie opuszczam Peru, a przy tym jednocześnie żałuję, że to mój ostatni dzień w Arequipie.

Sam kraj jest piękny, ludzie sympatyczni, ale mam już go trochę dosyć. Co innego Arequipa - miasto, które jest tak różne od wszystkiego innego co widziałem w Peru. Mógłbym tu spokojnie zostać jeszcze tydzień czy dwa, ale dysponując jedynie przedpołudniem (lot do Santiago w Chile miałem dopiero o 15:00, jednak na lotnisku musiałem być 3 godziny przed wylotem) postanowiłem nadrobić "zaległości suvenirowe". Innymi słowy początek dnia upłynął mi pod kątem biegania po sklepach i szukaniu prezentów dla rodziny i przyjaciół - coś czego miałem zamiar uniknąć, ale cóż - nie udało się ;-)

Czasu nie miałem zbyt wiele i zaliczyłem sprint do hostelu, szybkie przepakowanie i ... zamówione wcześniej taxi się nie pojawiło. Łapie pierwszą taryfę, kierowca krzyczy 15 soli - może i mam duży plecak i wyglądam jak turysta, ale nie jestem idiotą. Chwile później znajduję taxi za 8 soli i pół godziny później jestem już na lotnisku.

Świńska grypa w pełni - pracownicy lotniska pracujący w maseczkach przysparzają o lekkie dreszcze, ale cóż - w Meksyku zamknęli szkoły to w Peru mogą chociaż maski założyć ;-) Przy check-in'ie znalazłem się sugerowane 3 godziny przed wylotem, co było oczywiście przesadą ale nie taką znowu dużą. Zapłaciłem podatek lotniskowy (taki peruwiańsko-boliwijski wynalazek w celu ściągnięcia dodatkowej kasy z turystów) i dzięki odpowiedniej kombinacji soli i dolarów pozbyłem się niemal całej peruwiańskiej waluty. Bagaż okazał się przy okazji zaskakująco lekki (17 kilo - pierwsze oficjalne ważenie od momentu opuszczenia São Paulo) i chwilę po sprawdzeniu wagi udałem się z nim w towarzystwie policjanta z psem do ustronnego pokoiku. Równo przetrzepano plecak i wymyślne opakowania suvenir'ów skończyły w strzępach. Muszę przyznać, że wyglądało to dość poważnie i było to już w sumie trzecie przepakowanie bagażu tego dnia - niestety, jak się później okazało, nie ostatnie.

Sama odprawa odbyła się już bez większych problemów (pomijając standardowe ściemnianie na formularzu zdrowotnym - kwarantanie za byle katar mówimy zdecydowane nie ;-)).

Kilka słów o samym locie, bo jest o czym pisać. Na ten lotniczy luksus zdecydowałem się z powodów czasowo-finansowych, innymi słowy było szybciej i taniej niż autobusem. Z Arequipy do Santiago jest niemal 2 tysiące kilometrów w linii prostej, więc była to jedyna opcja. Pierwszy raz zdarzyło mi się jednak lecieć w taki sposób na tak, w sumie krótkiej, trasie. Otóż samolot po wylocie z Arequipy zanim wylądował w Santiago zatrzymał się jeszcze w trzech miastach - niemal jak, nie przymierzając, pociąg podmiejski ;-)

Pierwszy "przystanek" - Arica. Tutaj wygonili nas z samolotu celnicy. Tak jak po przyjeździe do Chile jeszcze nikt nigdy mnie nie przetrzepał. Oczywiście celnicy nie mówili ani słowa po angielsku, a mój hiszpański pozostawiał ciągle wiele do życzenia. Nie przeszkodziło to jednak żeby wywalić dosłownie wszystko z mojego plecaka (a może nawet "pomogło") i po kilku "miłych słowach" w kierunku celnika spędziłem następne pół godziny po raz n-ty tego dnia przepakowując plecak. Potem czekała mnie jeszcze kolejna miła niespodzianka i odstanie swego w kolejce do check-in'u... Kolejne międzylądowania w Iquique i Antofagaście na szczęście nie wiązały się już z wychodzeniem z samolotu, ale lot do Santiago zajął w sumie niespełna 6 godzin i muszę przyznać, że był zaskakująco męczący (20-kilka godzin w autobusie w Argentynie było łatwiej znieść). Cóż - uroki podróżowania za ułamek normalnej ceny ;-)

Gdy wylądowałem w Santiago przeżyłem szok - takiego skoku cywilizacyjnego jak z Peru do Chile nie było nawet gdy po opuszczeniu Madrytu lądowałem w Salwadorze. Szok.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pkozlowski
Piotr Kozłowski
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 62 wpisy62 23 komentarze23 1623 zdjęcia1623 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
04.02.2009 - 11.06.2009