Ostatni dzień w domu przed podróżą - scenariusz klasyczny: pakowanie, bilety, dokumenty, załatwianie ostatnich spraw itp. Tym razem jednak dla mnie nieco inaczej - jeszcze nigdy nie jechałem tak daleko, na tak długo i tak "skomplikowanie".
"Skomplikowanie", ponieważ jest znacznie ciężej niż myślałem połączyć 2 miesięczne backpacker-style jeżdżenie po kontynencie z 2 miesięcznym studiowaniem. Problemy powstały już przy samym pakowaniu - z jednej strony rzeczy, które muszę mieć ze sobą na studiach, z drugiej sprzęt typowo turystyczny - nad tym wszystkim 20kg limit bagażu, a także zdrowy rozsądek - nie mam ochoty taszczyć ze sobą 10kg notatek po całej Ameryce Południowej po skończonym semestrze w São Paulo (jakoś zapewne będzie to trzeba przesłać do Polszy ;-)).
Wracając jednak do głównego tematu - szczegóły podróży. Krótko mówiąc ostatni semestr studiów postanowiłem spędzić w Brazylii - a dokładnie w São Paulo w FGV-EAESP w ramach programu wymiany studenckiej z SGH. Nie dajcie się jednak zwieść ładnym nazwom - wszystko to to jedynie przykrywka do zwiedzenia Brazylii i pozostałej części Ameryki Południowej - taki spóźniony Gap Year ;-)
Chcąc nie chcąc podróż zaczynam w Warszawie, dalej tydzień w Europie Zachodniej (Mediolan, Madryt), lot do Salvadoru, przesiadka i jeden dzień w Rio, skąd autobusem do São Paulo. Tutaj posiedzę co najmniej do połowy kwietnia, aż zaliczę semestr (a właściwie jego połowę) na tutejszej uczelni. Dalej pętla wokół Brazylii przez stolicę, Manaus, Recife, Salvador, Rio de Janeiro, Belo Horizonte i z powrotem do São Paulo. Stąd uderzam na wschód i dalej wiedzie linia prosta (oprócz wypadu na Wyspę Wielkanocną z Santiago) aż do Buenos Aires i ostatecznie powrót do Warszawy.
Ten plan z pewnością będzie ulegał modyfikacjom wraz z podróżą. Póki co jedyne co mam to bilet w jedną stronę na samolot z Warszawy do Rio de Janeiro (z postojami w Mediolanie, Madrycie i przesiadką w Salvadorze). Plusem takiego rozwiązania jest spora elastyczność, minusem - zapewne koszty podróży powrotnej do Europy. Kiedy powrót ? Tego jeszcze nie wiem, ale wstępnie zakładam czerwiec-lipiec.
Tyle słowem wstępu. Pakowanie skończę jutro rano przed wylotem do Mediolanu. Póki co ważniejsze sprawy - Mono Bar i pożegnanie z przyjaciółmi :-)
PS. Mapa oczywiście wyskalowana w żaden sposób nie jest - żeby oddać różnice w wielkości obu kontynentów powiem tylko, że cała Europa zmieściłaby się w brazylijskiej Amazonii i jeszcze by zostało trochę miejsca na Azję ;-)