Geoblog.pl    pkozlowski    Podróże    THE GAP    Brasília: stolica (pełna) nieba
Zwiń mapę
2009
17
mar

Brasília: stolica (pełna) nieba

 
Brazylia
Brazylia, Brasília
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12427 km
 
41 miesięcy - tyle zajęło Brazylijczykom wybudowanie nowej stolicy od zera. Obecnie Brasília liczy niemal 2 i pół miliona mieszkańców, a na początku lat 50'tych ubiegłego wieku nie było jej jeszcze na mapie. Trzeba przyznać, że robi to wrażenie - na tyle duże, że w ubiegły weekend skłoniło mnie do przejechania ponad tysiąca kilometrów z São Paulo na północ. Pozostając jednak realistą zdawałem sobie sprawę, że nie ma tam plaż, gór czy pięknych krajobrazów, a miasto, poza ciekawą architekturą, nie wydawało się mieć zbyt wiele do zaoferowania. Krótko mówiąc - miał to być mało porywający weekend. Okazało się, że było zupełnie inaczej.

W autobusie do Brasílii poznaliśmy Fernandę - bardzo sympatyczną studentkę Uniwesytetu w São Paulo jadącą do stolicy na imprezę graduacyjną. Gdy dotarliśmy na miejscę 15 godzin później byliśmy już umówieni na wspólne zwiedzanie. Sporo w tym szczęścia, bo gdyby nie to, że zabraliśmy się autem z jej kuzynką, to zapewne nie udałoby się odwiedzić nawet połowy z zaplanowanych miejsc. Nie chodzi jednak o męczącą podróż autobusem i niechęć do chodzenia - w tym mieście pieszo poruszać się nie da - po prostu nie ma chodników. Utopijny plan miasta zakładał, że w przyszłości wszyscy będą mieli samochody - budowniczowie minęli się jednak nieco z prawdą i sporo osób porusza się po mieście "po partyzancku".

Utopijni urbaniści na tym nie poprzestali. Tzw. "plano piloto" zakładał, że Centrum Brasílii widziana z lotu ptaka będziecie przypominać kształtem samolot z dziobem skierowanym w stronę sztucznego Lago do Paranoá.

Na skrzydłach dzielnice mieszkalne, w kadłubie budynki użyteczności publicznej. W ogonie utopijnego samolotu JK Memorial - budynek ku czci prezydenta Juscelino Kubitscheka. To jego decyzją rozpoczęto budowę miasta w 1955 roku i właśnie tam rozpocząłem zwiedzanie.

JK to brazylijski bohater narodowy: industrializacja państwa, nowa stolica itp. - zapomina się jednak o skutkach jego działań: hiperinflacja, ogromne zadłużenie kraju i w efekcie problemy gospodarcze w następnych dekadach, plus, w mojej opinii, wpływ na rozwój Faveli (mało zamożni budowniczowie z Brasílii z reguły nie wracali do swoich wsi tylko osiedlali się na przedmieściach dużych miast południa - Rio, SP). Ale cóż, Brazylijczycy i tak go kochają, a wizyta w Muzeum JK i zachowane po nim pamiątki dobitnie to podkreślają. Krótko mówiąc: socjalizm w pełni - tyle, że w wydanie brazylijskim (dotyczy to z resztą całego miasta).

Najlepsza rzecz w Brasílii to zdecydowanie niebo. Budowniczowie specjalnie ulokowali miasto na wyżynie, a odpowiednie normy co do wysokości zabudowy sprawiają, że miasto ma swój niepowtarzalny klimat.

Przesuwając się wzdłuż "kadłuba" Brasílii w kierunku kokpitu zatrzymałem się przy wieży telwizyjnej z punktem widokowym na miasto. Tutaj także umówiliśmy się z poznaną w autobusie Fernandę i jej kuzynkę.

Idąc dalej (a właściwie jadąc - jak wspomniałem chodzić się tu raczej nie da) Eixo Monumental można zobaczyć w sumie niemal wszystko co Brasília ma do zaoferowania turyście.

W kokpicie Brasílijskiego samolotu znajduje się Plac Trzech Władz (Praça dos Trés Poderes) - z m.in. Kongresem, Pałacem Prezydenckim i Pałacem Sprawiedliwości.

Nieco dalej od centrum znajduje się jeszcze Most JK oraz Santuário Dom Bosco (włoski duchowny, który przepowiedział powstanie nowej cywilizacji w Brazylii i przyspieszył tym samym decyzję o budowie nowej stolicy).

Dzień skończyliśmy w knajpie z Fernandą i jej przyjaciółmi, gdzie testowana była słynna polska umiejętność absorpcji dużej ilości alkoholu ;-)

Tego samego dnia zaliczyliśmy jeszcze domówkę, a dzień później, po zwiedzaniu, pojechaliśmy na grilla (chociaż w sumie grilla jako takiego sobie nie przypominam - było za to dużo piwa i basen ;-) ).

Ok. 21:00 przypomnieliśmy sobie, że za 15 minut mamy autobus powrotny do São Paulo. Pedro - zbieżność imion przypadkowa ;-) - szybko wpakował nas do auta, jednak odległości w Brasílii są zdracieckie i trasa na dworzec zajęła nam więcej niż przypuszczaliśmy. Mała dygresja: Prawa Murphy'ego działają także w Brazylii. Kilka razy zdarzyło mi się już jeździć autobusami w tym kraju - zawsze były spóźnione: minimum 10 minut, maksimum godzinę, ale nie tym razem. Spóźnilismy się 5 minut i autokaru już nie było - następny dopiero po południu następnego dnia. Przyjazd do São Paulo ok 3:00 w nocy w poniedziałek nie wyglądało jednak zbyt dobrze (plus dodatkowe koszty), więc pobiegliśmy z powrotem do samochodu i ruszyliśmy na autostradę w poszukiwaniu Real Expresso linii Brasília-São Paulo :-)

Jakieś 20km za miastem namierzyliśmy busa i załączył nam się motyw z pierwszej części Speed'a - podjechaliśmy obok, otworzyliśmy okno i machaliśmy biletami w stronę kierowcy. Pięć minut później siedzieliśmy już wygodnie w autobusie, a następnego dnia przywitały nas korki w São Paulo.

Na koniec podkreślę raz jeszcze to o czym pisałem przy okazji innych wypraw i to co najważniejsze wyniosłem także i z tej - znajomości w Brazylii nawiązuje się bezproblemowo, a Brazylijczycy są bardzo otwarci i mega przyjacielscy :-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (24)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pkozlowski
Piotr Kozłowski
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 62 wpisy62 23 komentarze23 1623 zdjęcia1623 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
04.02.2009 - 11.06.2009