Dodaj swój komentarz
Treść*:
Podpis*:

* - pola obowiązkowe
   
Geoblog.pl    pkozlowski    Podróże    THE GAP    Droga Śmierci
Zwiń mapę
2009
29
kwi

Droga Śmierci

 
Boliwia
Boliwia, La Paz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17352 km
 
Kilka minut przed siódmą rano zebraliśmy się w biurze agencji organizującej zjazd rowerami po najniebezpieczniejszej drodze na świecie - tzw. Drodze Śmierci. Nazwa nie jest tutaj przypadkowa, czy też na wyrost.

Do momentu zamknięcia trasy dla normalnego ruchu drogowego i wybudowania nowej na zboczach gór po drugiej stronie doliny w 2006 roku, kilkaset osób każdego roku (ok. 200-300) ponosiło śmierć w różnego rodzaju wypadkach drogowych (głównie na wskutek wypadnięcia z drogi i koziołkowania, lub bezpośredniego upadku kilkaset metrów w dół). W efekcie w 1995 roku Inter-Amerykański Bank Rozwoju ochrzcił trasę mianem "najniebezpieczniejszej drogi na świecie". Droga Śmierci nie oszczędza także żądnych wrażeń turystów i statystyki mówią o co najmniej 13 ofiarach śmiertelnych wśród rowerzystów. Wąska droga (nieco ponad 3m szerokości) z La Paz do Coroico ciągnie się przez około 80km, zaczynając na wysokości 4600 mnpm i kończąc na 1300 mnpm. Ze szczytów górskich aż po tropikalny las przecina ona dziesiątki małych wodospadów i strumieni przez co niektóre szutrowe zakręty sprawiają spore problemy próbującym utrzymać się na drodze.

Krótko mówiąc była to ta część wyprawy, na której oszczędzać nie mieliśmy zamiaru i wybraliśmy dobrą, sprawdzoną i rekomendowaną agencję (w 10 letniej historii mieli "tylko" jeden śmiertelny wypadek - rok temu dziewczyna zginęła potrącona przez pijanego kierowcę). Rano w biurze otrzymaliśmy sprzęt (kask, rękawice, gogle, spodnie, odblaskowe kamizelki), a po godzinie jazdy vanem do punktu startowego (na wysokości 4655 mnpm) także krótki briefing od przewodników/instruktorów i ostatecznie rowery. Każdy z nich wart ok. 3 tysiące dolarów, robiony ręcznie, na zamówienie w Górach Skalistych Kanady. Taka jest oficjalna wersja agencji i z tego co doświadczyłem jestem w stanie w nią uwierzyć - rowery były genialne i zdecydowanie najlepsze na jakich póki co zdarzyło mi się jeździć. Nie zmienia to faktu, że pierwszą część trasy przejechałem na "angielskich hamulcach" (odwrócony przedni z tylnym) - kapnąłem się dopiero na szutrze, że coś nie tak gdy chcę zahamować z poślizgiem tylnego koła ;-)

Pierwsza część zjazdu zaczyna się na asfaltowym odcinku nowej drogi z ruchem ulicznym. Super doznanie - nowiutki asfalt, dobre warunki, piękne widoki i prędkość 50-60 kmh (byłoby szybciej ale instruktor nas hamował ;-)). Po około godzinie dotarliśmy na rozstaje dróg i opuściliśmy asfaltowe wygody na rzecz starej, szutrowej i już nie używanej Drogi Śmierci. Po jednej stronie pionowa ściana, czasem z wodospadami, a 3 metry obok kilkusetmetrowy, pionowy spadek (czasem nawet 600m w dół). Zjazd, krótko mówiąc był rewelacyjny. Aparat został jednak w vanie i zdjęć nie zrobiłem zbyt wiele - fotki, wraz z filmami video, zorganizowała agencja i część z nich (wymieszaną z moimi) umieściłem w galerii.

Zjazd skończyliśmy w luksusowym Hotelu Esmeralda w Coroico, relaksując się w basenie po długim prysznicu i kończąc dzień sporą kolacją. Powrót do La Paz możliwy był jedynie tą samą trasą jaką tu przyjechaliśmy i muszę powiedzieć, że jazda vanem pod górę była w moim odczuciu bardziej niebezpieczna niż zjazd rowerami ;-)

Jutro ruszamy do Copacabany (jezioro Titicaca), zupełnie jednak zapomnieliśmy o drobnym szczególe jakim są bilety autobusowy. Cóż, spróbujemy coś wykombinować rano jak tylko wstaniemy...



PS. jak się okazuję nazwa "Droga Śmierci" nie straciła na znaczeniu ani trochę - po około tygodniu po naszym zjeździe zginął na niej kolejny (14. od 1998 roku) turysta. Tym razem jednak przez swoją głupotę - jeżeli ktoś wybiera się na zjazd rowerowy po "najniebezpieczniejszej drodze na świecie" po pijaku to efekt łatwo przewidzieć - mimo wszystko szkoda, że na obrzeżach tej trasy pojawi się kolejny krzyż...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (34)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
oboski
oboski - 2014-09-22 22:27
Pamiętasz może nazwę tej agencji ponieważ ja akurat w tym wypadku (tfu, tfu!!) też nie zamierzam oszczędzać??
 
ciesielka
ciesielka - 2014-11-12 20:34
Rewelacja!
 
 
pkozlowski
Piotr Kozłowski
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 62 wpisy62 23 komentarze23 1623 zdjęcia1623 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
04.02.2009 - 11.06.2009