Po 9 godzinach lotu wyjście z samolotu okazało się trudniejsze niż przypuszczaliśmy. Po wyprawie po zmarzniętej Europie przywitało nas 30 stopni (jak nie więcej) w Salvadorze. Opisując lotnisko powiedziałbym, że to całkiem ładny barak gdzieś pomiędzy palmami, z nie do końca równym pasem startowym. Mimo, wszystko żałuję, że nie mogłem zostać w Salvadorze na dłużej niż 3 godziny pomiędzy przylotem z Madrytu a wylotem do Rio de Janeiro. Z lotniska nie udało nam się w tak krótkim czasie w ogóle ruszyć, a podziwiać Salvador pozostało jedynie z okna samolotu - krótko mówiąc, ja tu jeszcze wrócę - z pewnością! Tymczasem pozostało mi przygotować się na krótką wizytę w Rio...