Geoblog.pl    pkozlowski    Podróże    THE GAP    Salar de Uyuni, dzieÅ„4, ostatni...
Zwiń mapę
2009
27
kwi

Salar de Uyuni, dzień4, ostatni...

 
Boliwia
Boliwia, Uyuni
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16889 km
 
Wieczorem Marcel (kierowca) przedstawił nam dwie opcje na rozpoczęcie ostatniego dnia podróży:
- pobudka o 8 rano i śniadanie w hostelu
lub
- wstajemy 2 godziny wcześniej, śniadanie jemy gdzieś po drodze, za to łapiemy wschód słońca nad solniskiem.

Nie muszę chyba pisać, którą z tych alternatyw wybraliśmy - powiem tylko, że pierwsze promienie słońca nad ostatecznym celem naszej podróży, Salar de Uyuni, to niezapomniany widok :-) Słone, białe podłoże aż po horyzont (oraz od 2 do 20 metrów wgłąb) i wręcz przytłaczająca przestrzeń. W oddali jedynie majaczy wulkan Tunupa (5435 mnpm), który choć wydaje się blisko, to po kilku godzinach ciągłej jazdy w jego kierunku niemal nie zmienił rozmiarów ;-) Po tym jak ostatecznie zachwyciliśmy się wschodem słońca ruszyliśmy na śniadanie w okolicach Isla del Pescado, największej z 14 "wysp" na Salar de Uyuni. Ta dawna rafa koralowa porośnięta jest tysiącami kaktusów (po kilkanaście metrów - średnio 1 metr na sto lat) i zamieszkana głównie przez szynszylopodobne "viscachas" (nie mam pojęcia jaka jest nazwa tego gatunku po polsku, ale wyglądało to jak skrzyżowanie królika z wiewiórką ;-)). Oprócz bazy śniadaniowej Isla del Pescado pełni także rolę centrum fotek przy użyciu złudzeń optycznych i perspektywy (oraz jak się okazuję mekka nudystów z Izraela ;-)).

Jadąc dalej przez bezkres Salaru natrafiliśmy na hotel zrobiony oczywiście w zupełności z soli (włącznie z meblami) - jednak na części podróżujących nie zrobiło to żadnego wrażenia, a niektórzy wręcz go olali (patrz galeria :-)).

Po kilkugodzinnej sesji zdjęciowej na Salarze ruszyliśmy w kierunku Uyuni zahaczając jeszcze o Colchani, wioskę żyjącą z wydobycia soli i sprzedawania pamiątek turystom (tłumy - dziesiątki, a może i setki turystów, jednak ceny zaskakująco niskie - około 50 procent taniej niż w Tupizie).

Po dotarciu do Uyuni pożegnaliśmy się z Marcelem i Marceliną, zabookowaliśmy bilety autobusowe do La Paz i po kilkugodzinnym relaksie w knajpie ruszyliśmy w kierunku pobliskiego cmentarzyska pociągów (podobno miało to być muzeum kolejnictwa, ale nie starczyło kasy i obecnie dziesiątki wagonów i lokomotyw rdzewieje kilka kilometrów za miastem czekając na lepsze czasy).

Zmęczony 4 dniową podróżą po boliwijskich bezdrożach z niecierpliwością oczekiwałem nocnego autobusu do La Paz. Plan przespania kilku godzin okazał się jednak niemożliwy do wykonania. Autobus, mimo terenowego zawieszenia i specjalistycznego, wiejskiego tuningu (patrz galeria) nie był w stanie poradzić sobie ze stanem boliwijskich dróg (o ile w ogóle jechaliśmy po jakiś drogach). Bus był pełen turystów i początkowo było nawet zabawnie, jednak po kilku godzinach skakania na wybojach wszyscy mieli szczerze dosyć (wszystko latało po autobusie), gdy dodać do tego przestrzeń na nogi zaprojektowaną dla typowych Boliwijczyków (czyt. 1,6m wzrostu), rozwalone siedzenie zwielokrotniające wyboje drogowe oraz brak ogrzewania w warunkach, gdy temperatura za oknem to grubo poniżej zera muszę powiedzieć, że była to chyba najgorsza podróż autobusem w życiu i do La Paz dotarłem delikatnie mówiąc "zmęczony" po 12 godzinach jazdy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (65)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pkozlowski
Piotr Kozłowski
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 62 wpisy62 23 komentarze23 1623 zdjęcia1623 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
04.02.2009 - 11.06.2009